Konflikt w Libanie wybuchł 7 maja 2008, gdy prozachodni rząd premiera Fouada Siniory uznał za nielegalną prywatną sieć telefoniczną Hezbollahu. Przywódca organizacji szejk Hasan Nasr Allah uznał to za wypowiedzenie wojny. Na ulice stolicy Libanu, Bejrutu, wyszło wojsko, które patrolowało ulice. Wojsko jednak chciało zachować neutralność, a nie uczestniczyć w bitwie. Skład armii odzwierciedlała bogatą mozaikę wyznaniową i narodowościową kraju w którym nie trudno o wojnę. Wojskowi wstrzymywali się od interwencji, czym chcieli zapobiec rozłamowi w swoich szeregach. Oficjalnie konflikt został zażegnany po dwóch tygodniach.
„Hezbollah i sojusznicy przestaną występować w Bejrucie z bronią w ręku bowiem armia libańska zrezygnowała z realizacji nałożonych przez rząd przedsięwzięć przeciwko nim” – oświadczył Hezbollah. Oświadczenie to zaznacza jednak, że opozycja kontynuować będzie „obywatelskie nieposłuszeństwo” by wymusić w ten sposób zwiększenie jej roli w rządzie oraz zmianę systemu wyborczego.